Ktoś zapytał mnie ostatnio: Dlaczego ty właściwie używasz ostropestu plamistego? Co Ci to daje? Muszę przyznać, że odpowiedź na to pytanie jest niezwykle prosta. Ale zacznę od początku.

Kiedyś prowadziłem niezbyt zdrowy tryb życia. Moja dieta składała się tłustych i smażonych potraw. Uwielbiałem smażony boczek, tłustą golonkę, hamburgery, frytki. Przepadałem za słodyczami. Ciastka, cukierki, czekoladę mogłem jeść kilogramami. O czymś zapomniałem? Nie wspomniałem o tym, że do każdego posiłku lubiłem wypić piwo. A w weekendy coś mocniejszego w ilościach znanych każdemu. Nie ukrywam. Nie byłem aniołem. Jadłem dużo a do tego nieregularnie. Piłem sporo. I moja wątroba tego zaczynała nie wytrzymywać.

Widzisz. Piszę, że to wszystko lubiłem. Ale to nie znaczy, że nie lubię. O co to to nie. Nadal to wszystko lubię. Tylko dużo zmieniłem w swoim życiu. Ale nie wyprzedzajmy faktów.

Zauważyłem, że po każdym niezwykle imprezowym weekendzie czuje się potwornie. I nie chodziło o stan spowodowany nadmiarem spożycia napojów rozweselających. O nie. To było coś innego. Ból wątroby. Coś jakby mnie rozrywało od środka. Na początku bagatelizowałem to. No bo przecież nigdy nic mi nie było. Więc nadal tak być musi. Ale kiedy wątroba bolała mnie praktycznie cały czas to zacząłem się martwić. Nie na tyle aby coś z tym zrobić. Na szczęście pewna miła mojemu sercu osoba wymogła na mnie wizytę u lekarza.

Wybrałem się tam prywatnie, bo nie lubię kolejek i nie chciało mi się czekać aż będzie wolne miejsce w przychodni. Lekarz zaordynował mi całą serię badań. Pobrali mi chyba całą krew, prześwietlili do trzeciego pokolenia i wymacali całe ciało. Okazało się, że wątroba ledwo zipie, cholesterol płynie moimi żyłami, serce ledwo ciągnie. Można powiedzieć, że stoję nad grobem.

Nie powiem aby spodobała mi się ta diagnoza. Lekarz jednak wszystko mi wytłumaczył w taki sposób, że trafił do mnie. Powiedział, że przy mojej wadze to powinienem mieć ze 3,5 metra wzrostu. No coś w tym było. Do szczupłych osób nie należałem. Zmroził mnie jednak stwierdzeniem, że najlepszym sposobem na zdrowie jest dieta. No i poradził abym przystopował na jakiś czas z alkoholem. Bo wątroba jest w naprawdę marnej kondycji.

Co było robić? Zmieniłem swoje nawyki żywieniowe (żegnaj schabowy, żegnajcie fryteczki, żegnaj torciku), przystopowałem z alkoholem (Nie pijesz nawet piwa? Zapisałeś się do AA czy co? W weekend nie wypijesz? Ze mną się nie napijesz? )  i zastanowiłem się nad zwiększeniem aktywności fizycznej (to skandal, że bieg z kanapy do lodówki nie jest dyscypliną sportową! )

Nie mogę powiedzieć, że od razu poczułem się lepiej. Zdenerwowanie spowodowane notorycznym głodem i odmawianiem sobie wszystkiego (no prawie wszystkiego) co przyjemne nie pomagało mi w utrzymaniu rygoru. Jednak po 2 tygodniach było mi łatwiej. Przyzwyczaiłem się do diety. Oczywiście cały czas miałem ochotę na coś z dawnego życia. Jednak czułem się znacznie lepiej. Wątroba nie bolała, zadyszka po wbiegnięciu na 2 piętro jakby zmalała, stawy przestały boleć. A basen i rower bardzo mi się spodobały.

Zacząłem wtedy poważnie traktować swoje zdrowie. Tak. Dopiero wtedy. Byłem wdzięczny za to, że miałem kogoś, kto czuwał nad moją osobą i w odpowiednim momencie zareagował. No i wysłał mnie do lekarza. I nie dość, że wysłał to przypilnował abym poszedł i później trzymał się zaleceń. Postanowiłem, że po latach katowania organizmu coś mu się ode mnie należy. Zacząłem dokładnie przestrzegać diety. Wprowadziłem do niej ostropest plamisty. A  informacje o nim znalazłem, kiedy szukałem lekarstwa na wątrobę. Środek w 100% naturalny to samo dobro dla organizmu.

Dzięki takiemu podejściu udało mi się odzyskać zdrowie. Nie jestem co prawda chudy. Ale za to jestem chudszy niż jeszcze jakiś czas temu. Wątroba mnie nie boli. Stawy też. Poziom cholesterolu spadł. Nie łapię zadyszki na schodach. Zacząłem się ruszać i aktywnie spędzać czas. Z czego nie tylko ja jestem zadowolony.

I powiem w sekrecie, że teraz czasem zjem coś słodkiego. Zjem schabowego a nawet frytki. Ba wypiję nie tylko piwo. Ale wszystko z głową i w niewielkich ilościach. To znaczy nie w ilościach przemysłowych i nie co dziennie.

Od kiedy przestrzegam diety moje życie jest przyjemniejsze i wygodniejsze a i zdrowie dopisuje. No i oczywiście nadal (profilaktycznie) stosuję ostropest plamisty. Nie jest to ani czasochłonne ani skomplikowane. Jest zdrowe. I pomaga mi utrzymać zdrowie, które z takim poświęceniem wywalczyłem. I dlatego też prowadzę tego bloga. Najłatwiej dzielić się własnymi doświadczeniami.


6 komentarzy

alicja · 4 marca 2012 o 19:58

Ból z lewej strony – myślę jelito grube -chirurg tego nie potwierdza diagnoza: kamienie w woreczku dzięki Państwa opinią na różnych forach kupiłam ostropest. Zażywam 1 x dziennie mix: (jogurt, 1 łyżeczka ostropestu mielonego + 1 łyżeczka siemienia lnianego – efekt ból minął. Po 2 tygodniach (jak stwierdziła jedna z Pań na forum ,która w trakcie zażywania przeszła grypę) mnie się to też zdarzyło, później nękały mnie bóle różnych części ciała głównie na tle reumatycznym) lecz na razie jestem silna . Rozpoczynam 3 miesiąc mojej przygody z ostropestem i na 2 tygodnie zrobię kontrolne badania i jeżeli sprawdzą się Państwa opinie na temat skuteczności ostropestu – to mój poziom cholesterolu winien się również obniżyć. Najważniejsze, że kamienie w woreczku sobie śpią spokojnie.

Andrzej · 13 lutego 2011 o 17:31

Hmm, działanie doraźne nie jest najlepszym rozwiązaniem. Prawdopodobnie działa w jakiś tam sposób. Jednak najlepiej sprawdzono działanie stałe, systematyczne. Wtedy ostropest działa z całą swoją dobroczynną mocą.

Miłosz · 10 lutego 2011 o 15:17

Czy ostropest dziala stosujac go doraznie? Np po/przed impreza , po tlustych posilkach?? Ogolnie teraz zdrowo sie oodzywiam a takie ,,nie zdrowe” posilki i spozywanie alkoholu tylko wekendowo i tylko wtedy bym chcial uzyc ostropestu , po tlustych posilkach jak sie juz zdarzy …. Czy wtedy dziala ostropest czy tylko przy dlugotrwalym stosowaniu?

jaCki · 13 listopada 2010 o 20:26

Szczery i zajmujący opis. Ja to bym nie był w stanie tak podzielić się swoim życiem i swoimi przeżyciami. Ale coś takiego może kogoś zmusić do refleksji i nawet życie uratować. Jestem pod wrażeniem. Pewnie coś ze swoimi problemami muszę zrobić bo same nie znikną.

zosia · 11 listopada 2010 o 16:22

Super historia. Fajnie opowiedziana. W sumie bardzo prawdziwa i taka… taka… taka normalna. Widać, że to człowiek pisze. Taki z własnymi problemami i nałogami. Interesujące i znajome 😀

robus · 11 listopada 2010 o 10:53

Świetna historia. Świetnie napisane. Gratuluje odwagi.

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *